Paktofonika: Jestem Bogiem
Mam jedną pierdoloną schizofrenię Zaburzenia emocjonalne Proszę puść to na antenie Powiem ci że to fakt Powiesz mi że to obciach Pierdolę cię I tak rozejdziesz się po łokciach Bo ja jestem Bogiem Uświadom to sobie Słyszysz słowa od których włos jeży się na głowie O rany rany Jestem niepokonany Ha I Pe Ha O Pe Bez reszty oddany Przejebany Potencjał niewyczerpany Chyba w DNA on był mi dany Czekaj Fokus, Rah Jeszcze oszaleją wszystkie pizdy Gdy poznają mój urok osobisty Duszę artysty To jaki jestem skromny i bystry Szczery do bólu Że aż przezroczysty I wiesz co mnie boli Że w głowach się pierdoli Zakłócony Pokój ludziom dobrej woli Jestem Bogiem Uświadom to sobie Ty też jesteś Bogiem Tylko wyobraź to sobie W pełni poczytalny Za czyny swe odpowiedzialny Jak ty nieprzemakalny Pędzi tu jak halny Wyprzedza świat realny Nawiedza wirtualny System binarny Materiał łatwopalny Da przepływ momentalny Energii, cios werbalny Kandydat potencjalny Na występ teatralny Doznaje szoku w 2000 roku Za to spalmy Pora na elaborat Eksperymentalny W sposób niekonwencjonalny Głoszę treści, słuchaj proszę Trafiam cię w punkt centralny Wiedz że niepewności spłoszę Nastroszę się Gniew boski jest nieobliczalny Unoszę cię Bo z góry widok kapitalny I idealny obraz Jak krajobraz tropikalny Monstrualny krach Rah nieprzewidywalny Jestem Bogiem Uświadom to sobie Ty też jesteś Bogiem Tylko wyobraź to sobie Widzę, widzę, widzę Więcej wiem więcej Tak to jest mniej więcej Uczę się sztuki życia Hip hop to mój sensei I rzucam tym A to jak kauczuk Czysta technika Żadnego fałszu Niuanse Sensacyjne seanse W bezsensie sens jest jedynym awansem Balansem w naturze Równowagi korekta Unoszę się ponad to Na specjalnych efektach Cel eS eM O Ka na kartki biel A eN Be eL O Ka E Jot Be E eL Lekko jak hel napełniam trwogą I zapewniam jak wrogom kontakt z podłogą Twą dozgonną chęć dorównania swym bogom Ogrom Pfk Podąża swą drogą Przysięgam na ogon Uwierzysz w co zechcę A poczujesz jeszcze od tych lepsze dreszcze Jestem Bogiem Uświadom to sobie Ty też jesteś Bogiem Tylko wyobraź to sobie ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Chwile Ulotne: Nie ufam nikomu Kocham tylko tych co na to zasłużyli Jeszcze nie szeleszczę kasą Tak jak klasą z winyli Więc nie przepuszczę żadnej chwili Gdyż żyję na kreskę W każdą chwilkę wbijam szpilkę Jak pineskę w deskę Życie jem jak Milkę Bowiem wiem że jestem lśnieniem I okamgnieniem Że będę wspomnieniem Za pozwoleniem, sprawdź to Zanim schowasz dzień pod powiekami Powiedz co z twoimi nie pozałatwianymi sprawami Czasami wręcz zasysam otoczenie moimi receptorami Zachwycam się chwilami jak dobrymi produkcjami Film na siatkówce zdobywa nagrodę Grammy Za brak porównania z celuloidami Momentami pomiędzy oddechami Życie fala mi tsunami Zalewa doznaniami i bodźcami Razem z chłopakami chodzimy po mieście Kilkanaście centymetrów ponad chodnikami Taktowani przez wat tysiąc dwieście Przygniatani problemami Ciągle na podeście Z mikrofonami w ciągłym manifeście Weźcie sprawdźcie to Bo to widać w każdym geście Jesteście, więc zauważcie to nareszcie Odbierzcie dzisiejszy dzień jak podarunek Cieszcie się i obierzcie na jutro kierunek Odważcie się, zróbcie ten krok Podnieście wzrok Na razie, strzałka, mówił Fokusmok Łapię chwile ulotne jak ulotka Ulotne chwile łapię jak fotka Chwile ulotne chwytam Jak sygnał satelita I ta różnica Nie krążę po orbitach Lecz twardo stąpam po chodnikach Chcę żyć aktywnie nim wyciągnę kopyta Jest pewna dewiza którą znam Carpe diem Uznają ją ludzie, z którymi gram O tym wiem Z każdym dniem łapię chwile Ulotne jak motyle Na stałe Koduję we fragmentach bądź całe Zapamiętałem już ich bez liku Wszystkie mam w sobie Żadnej w pamiętniku Zaś w notatniku bądź w kalendarzyku Notuję zadania i termin wykonania Zgroza Gandzia zostawia ślady jak sanek płoza A pamięć zawodna jak prognoza To skleroza Poza tym istnieje sprawnych komórek doza Chwile przychodzą tam jak koza do woza Raz łapię chwile Te słodziutkie choć krótkie Innym razem te Bezpowrotne i ulotne Łapię chwile ulotne jak ulotka Ulotne chwile łapię jak fotka Życie nasze składa się z krótkich momentów Cudownych chwil czy przykrych incydentów Niczego nie przegapię Wszystkie je łapię Korzystam z talentu Przelewam go na papier Więc łapię chwile ulotne jak ulotka Ulotne chwile łapię jak fotka Dbam, by chwile ulotne jak notka Nie uleciały jak ulotna plotka W niepamięć Każdy gest i każde zdanie Obrazy przed oczami Zawieszone jak na ścianie Te wramię To jedno co na pewno zostanie Reszta przeminie jak znoszone ubranie Dwadzieścia lat minęło jak jeden dzień Nie masz co wspominać? Lepiej swe życie zmień Póki czas Nie czeka na nas Więc zaśpiewaj jeszcze raz Mamy po dwadzieścia lat Przed sobą cały świat Przed sobą cały życia szmat Więc jestem rad Z każdego poranka i wieczoru Dawno już dokonałem wyboru I jestem dyspozytorem własnych torów Spełniam się w muzyce hard core'u I wiem, że wspomnienie nigdy nie zginie Tak jak wspomnienie o pierwszej dziewczynie Jak czasy podstawówki Zbite butelki, ubite lufki Starte zelówki w podróży Polowanie na chwile się nie dłuży, się nie nuży Łapię chwile ulotne jak ulotka Ulotne chwile łapię jak fotka ----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------- Priorytety:
Wszystko ma swoje priorytety, niestety Wszystko ma swoje wady, zalety Hierarchia wartości, obowiązki, przyjemności Hip hopowa podróż do przyszłości W hip hopowej społeczności Fokusmok już gości Jedna jedyna sprawa Godna wytrwałości Niewiarygodnie szybki smok W świecie swych wartości Powstałem z nicości Obrałem drogę ku wolności Pierwszy priorytet Obrany serca bitem Chociaż inne perspektywy rozmyte To c.d.n. nie sen Wiem, że mam to we krwi jak tlen Na pewno Pełna satysfakcja to jedno Korzyść jest rzeczą tylko pokrewną Nie pękam, nie stękam To innych jest udręka Nie błagam, nie klękam Mam radość w tych dźwiękach Swobodnie słowa plątam Na wszystkich moich frontach Siedzę, kucam, rozrzucam je po kątach Przyjemne z pożytecznym To sukces odwieczny Bez obawy, ja jestem bezpieczny Ale w jakim sensie Oto jest pytanie Panie i panowie Otwarte losowanie Los tej loterii ciąży na jednej karcie Nie mam wyboru, za to u ludzi poparcie Prawdopodobieństwo jednak większe niż w totka Że ta karta to nie blotka Mam manię To ciągłe słów kompletowanie Tak było, jest i tak zostanie Fenomenalne powierzchnie tnące moim priorytetem Analizuję barwy, smocze oczy są pryzmatem Zatem czy to z kwadratem Czy solowym traktem Czy traktatem niepisanym Połączony z 3xKlan Czy może paktem z Mag Magikiem i Rahim-o-logikiem Jedno jest faktem Jestem rymotechnikiem Wszystko ma swoje priorytety, niestety Wszystko ma swoje wady, zalety Hierarchia wartości Obowiązki, przyjemności Hip hopowa podróż do przyszłości Jedyne niedogodności Z powodu mej miłości To szkolne zaległości I brak wyrozumiałości U gości, którzy nie chcą dzielić ze mną mej radości To boli Pierdolę, kręcę pokrętłem głośności Bujanie konika Magika To nie filatelistyka Czy numizmatyka Nie mam też ochoty na zabawy w żołnierzyka Zegar tak tyka a czas umyka Ciągły trening sprawności Do słownych walk 'kumite' O autorytet, mój największy priorytet Czy to dla mnie brawa bite? Nie sądzę, nie wierzę Zbyt wysoko nie mierzę bo po co Kiedy słowa się tak cyklicznie kocą Przy tym gdy inni się tak straszliwie pocą Dniem i nocą Spalonymi mostami Łączę się z miastami Z takimi samymi jak ja Hip hopowymi głowami Tylko jedynie czasami Pomiędzy levelami Myślami Zajmuję się rzekami Za plecami A więc informuję W czym najlepiej się czuję W czym specjalizuję i co mnie raduje W świecie rzeczywistym stacjonuję To tu funkcjonuję I wciąż kombinuję Szczęścia na bazie czyjejś porażki nie buduję Stale komponuję, rymuję I się edukuję Pierwszy priorytet I znowu z apetytem Jedynej sprawie oddanie całkowite To chroni mnie tak jak posła immunitet Karmię duszyczki co nigdy nie są syte To w pytę Że nie tylko dla mnie to pożytek A co zdobyte nigdy nie będzie szczytem Widzę szczyt, a za szczytem Zaszczyt za zaszczytem Lśnienie mistrzostwa kieruje moim bytem Ambicja spotyka się z uznaniem i zachwytem Wyrzeczenia są tutaj jedynym zgrzytem Priorytetem Ha I Pe Ha O Pe eN I Gie De Igrek eS Te O Pe Idę tym tropem Bawię się hip hopem Zalewam potopem rymów kłopot za kłopotem Mrówka i harówka Wspólne ze sobą słówka Wolna od nich ma główka Życie fajne jak kreskówka Mam swój cel Jak pocztówka trafiać do adresata W ten sposób podróżuję Lecz nie jak Magellan dookoła świata I nie ma bata Na jakiekolwiek zmiany Choć bieda przygniata Wszystko ma swoje priorytety Niestety Wszystko ma swoje Wady, zalety Hierarchia wartości Obowiązki, przyjemności Hip hopowa podróż do przyszłości
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ A robi się to tak:
Ref.: No nie jeden się tu głowi Jak to się robi Co a robi się to tak Na to zawsze gotowi x2
[Magik] Siedzę sobie w klubie, i jak prosie w nosie dłubie, drapie się po dupie w takt rymu nogą tupię. Wokół tańczą ludzie ja pogrążony w nudzie ona z kasy mnie oskubie a ja sobie ją sobie kupie, to dobry układ jestem z tego rad, że ten drink jak swata na swata tego lata pomysłów ma tysiąc umysł co figle płata i chyba mogę przysiąc może przysiąść jest psychotata, miło mi cie i cie przepraszam czy macie picie, jestem spragniony jak tak to znakomicie, tu rymy na wolno jak i w zeszycie z wami dziewczyny ja znajdę się na szczycie wątpliwości nie ulega piękne jak Susan Vega Od czasu do czasu wolność swą zastrzega, papierosa wyciąga i prosi mnie o ognia, tymczasem ja jedną zapałkę mam w spodniach, ale tego dnia ona płonie jak pochodnia i ssie ze mnie kasy jak bezdenna studnia, może tak dla ochłody przełamiemy pierwsze lody, jestem czerpiący bo mam na to metody i ty sens ukryty cel dawno zdobyty tu cię mam jak dozwolone wszystkie chwyty, pyta, która godzina? Zegarek mi stanął, najpierw dobranoc a potem będzie rano, poszedłem zapytać kiedy wróciłem ich nie zastałem a inne upatrzyłem, one wyszły jakby tyłem a mi tyłem wyszły tyły chyba tą zwrotkę mi spierdoliły hey! Ja chciałem dalej rymować. Chyba tą zwrotkę mi spierdoliły
Ref. x2
[Tymi] Sprawdzony lokal za jego drzwiami komplikacji multum 3 godziny tutaj mam swój moment tryumfu rozmowy w toku razem z wami wszystkimi kasy limit póki jest to sączymy klimat prawie jak latem, w parku na ławkach zamiast browaru tonic pięćdziesiątka Seagram'sa jakaś lalka jak lampas subtelny dotyk w powietrzu zapach jej perfum jak narkotyk na ręku "dziara" lubi być rozpoznawana o takich jak ona po mieście rozchodzi fama, obcykana znajomości płaszczyzna sprawdzony bajer działa jak afrodyzjak wzrok na jej cyckach w łóżku ostra jak brzytwa każdy chciałby dzisiaj dotrzymać jej towarzystwa po to tu przyszła będę miał swoją szansę dla wszystkich fajnych dziur Tymi kończy toastem
Ref. x2
[Fokus] Znam cię doskonale i szukam cię wzrokiem ale widzę stale te co wokale przeliczają na cale żmije ile jeszcze je muszę znosić zmusić się czy prosić kocie przestań się nosić kici kici bądźmy nie przyzwoici dziś chwile ulotne umili ci ktoś, tylko poproś a ustawie ostrość zbliżenie na całość liczy się czy odwrotność, dość godności ma rzeka miłości daje sygnały jeżeli masz na tyle mądrości, ale dzisiaj nie kochaj się w mojej złożoności tylko ze mną ostro na o bo oto pościg czujesz? Atmosfera pulsuje jak głośnik dotyk i moje piorunujące zdolności dziewczyna porusz mnie a nic mnie nie zatrzyma i nie przestawaj, dawaj jak będzie jak lawina znów ścinam finał, znasz ten klimat z opowiadań koleżanek i poranek mnie zatrzymał, ale bez obiecanek policz to typ jest przystanek, Fokusmok dla fanek
Ref. x2
[PIH] Chcesz wiedzieć jak to się robi lekcja numer 1 traktuj je jak powietrze nie odpędzisz ich od siebie nie jesteś frajerem nie stawiaj drogich alkoholi niech dziurze nie uderzy woda sodowa do głowy pokaż klasę damie nie garb przy niej szmato cipka polityką ty od teraz dyplomatą będzie warto nawiń na uszy makaron sypnij 3 komplementy nogi się rozkładają jest piękna mądra podąża tropem mody złamane kody mas lody lody lody żywe dowody że te lekcje są bezcenne najlepsi stratedzy jak krew przelewają ESdoPEdoEdoERdoEMdoE chcesz tego czy nie Full kontakt, ostrą grę. W sexach sport szybką piłkę mokry kort wiesz jak to się robi kiedy już zdobyty fort.
Ref. x2
[Rahim] Panowie lokal otwarty o to wrota na party na to zawsze gotowi no to w szeregu zwartym Do baru po bronki w kolejce ludzi paru oprócz 3 6 0 dziś trza użyć czaru wampa mi ach jak bym ją tak z kija gładziutka szyja i ja habsko jej wbijam zerkam po ryjach podejrzewam, że niczyja, atmosfera sprzyja więc podbijam i nawijam nudę zabijam nie zaziewasz nawet ponieważ ściemy omijam dlatego tego nie lekceważ w mordę jeża piękna ponętna nie dowierzam inteligentna to we mnie uderza na parkiecie kobiecie Dirty Dancing pokażę gdy jak Pershing ??? w podnietę ją wyposażę a że zmoknie okropnie gdy sexownymi ruchami porażę wraz z rytmem w twarzy się na HaCe odważę, w kotka myszkę zagramy gdy w ustronne miejsce się udamy zmysły postradamy i emocjom oddamy, chyba że rady nie dam popadam skonczy się gra to co się odwlecze nigdy nie uciecze nie to CIPA R+A+H JedenSiedem, PFK ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Peja:
Kolejny stracony dzień
Kolejny stracony dzień z życia poza kontrolą Jak Seta wrzuty luty na poznańskich wagonach Tak cieszy każdy ranek jak z kobietą w ramionach Zasypiam się i budzę, przy muzyce się nie nudzę Przyjaźni nie zmieniam, na pieniądze nie zamieniam Nie przeliczam, idę dalej, wiadomo nie ma lekko Chłopaków pies porobił i penitencjarne piekło Jeb to, jeb to dla rządowych instytucji otwarta nienawiść Kurwo nas nie możesz zabić SLU, onomato, słowem walczę, piach pod butem Tutaj biedne społeczeństwo zagra pod życiową nutę I dlatego co ma lute, innych rozwiązań nie szukam Dla kobiet też coś mam typu dziwka czy suka Zwady nie szukaj, chcesz mieć bezpośredni kontakt? Dobrze ruszają się biodra, pełne usta, twarde cycki Codzień szukają rozrywki, potem obolałe cipki W rytmie tej samej melodii, pod dyktando tej modlitwy Wielokrotnie przełożona siostra Boga się nie boi Posłuchaj mnie dziecinko, w ten sposób nie zarobisz Ref.: Znów kolejny dzień ci uciekł, głupot narobiłeś jeszcze więcej Jak na razie do tej pory życia swego zmienić nie chce x2 [Peja] Albo radę damy, albo jak tynk odpadamy Stare mury, stare bramy, kamienice dobrze znamy Piwko na prześwicie, toczy się jeżyckie życie Żadnej diametralnej zmiany, ty myślałeś, że co mamy Co, willa i basen ukoronowaniem pracy Na razie nic z tego, to marzenie wiele znaczy To dużo tłumaczy, chwila moment i uciekasz Kładziesz podpałkę pod grilla, z drinkiem na swych ziomków czekasz Sprawdź wodę w basenie, jakieś twarde suty wyszczym Bo to co zobaczyłeś zdało ci się tylko przyśnić Ciepły jesienny wiatr rozwiał wszelkie wątpliwości Fata kurwa ta morgana, czas wyskubać oszczędności Dwa trzydzieści mam na Pilsa, niby chuj, ja go fu Typy piją słodką lu, dzieci wracają ze szkół A przed skrzyżowaniem, niedaleko tuż pod trójką Jakiś typek z komórką umawia się z maniurką Mijam go, przycinam, e zadyma, gejsza mięknie Obchodzi mnie łukiem, ja uśmiecham się pięknie Konkret rozbujany, gonię holendra siódemkę Przesiadam się na rondzie, co za upał, mokre spodnie Nie czekam na neoplan, pod relaks z buta dojdę Tranzy, tranzy, wyłącz bo mnie sygnał tłamsi Alarm wibracyjny, odebrałem message ważny Myśli się spiętrzyły no i koniec wyobraźni Widocznie dzień nie dobry na wolno stylowe jazdy Z lekką zadyszką głodny w porze obiadowej Omijam monopolkę na szczoszały słyszę (muly) Mijam kolejną krzyżówkę, na pasach widzę Sajgon Fury napis kurwa gnają, nie stają, wyprzedzają Pieszych zabijają, rzucam mięsem i przyśpieszam Wymuszam pierwszeństwo i do domu prosto zmierzam
Ref. x2 [Peja] Przerabiam trzy haki, już mam wchodzić, nie mam gerdy Kurwa biorą mnie nerwy, me kochanie na zakupach Jednak za obiad posłuży mi chmielowa zupa Banan od ucha do ucha, Monia na czas pasowana Macha smyczą z kluczami, wejść do mieszkania pozwala Atak na lodówkę, chrzan cebula i trzy jajka? Całe szczęście, że przynajmniej się ostała mineralka To nie pierwsza niespodzianka dla głupiego naiwniaka Sama się nie zrobi kulinarna zachcianka W oczekiwaniu szamy przesłucham z PeCeta tracki Sound for Spira, Dido, placy nagle blink zawieszka Muszę z dyskiem iść do Deksa, całkiem niedaleko mieszka Słyszę go z daleka, już wiem co się tam dzieje Biały chłopak z czarną muzą na japońskim systemie Więc zostawiam go w spokoju, wracam jeb znowu wychodzę Kiedy wrócę, nie wiem kumpli spotykam po drodze Gadka szmatka, ege szege, eszte meszte, dzwoni Wiśnia Chce muzyki na Ski Skład i o coś tam się ciska Dogaduję sprawę, kończę i pozdrawiam pyska Nie żegnam się z ziomkami, szybko dobijam pod wiatę Podjeżdżam do Ajsmena, siema żacio, rób herbatę Przycupnę na balkonie raczej jeżyckim klimatem Vizavi z okna od Wioli witam się z jeżyckim bratem (siamano, siamano) schodzę na dół dobry grajgul Nagle wkracza cała banda, wielka jak ilość tematów Kogo porobił hegemon, kto się dorobił rabatów Kto na draksach ma przecinkę, patrzę psy na chwilę milknę By za moment buchnąć śmiechem, a to tylko dzielnicowy Chyba za karę wsadzony na jeżyckie rejony Ordynarnie jaram splifta i przycinam czy podejdzie Gdyby miał na miarę mundur to by wygadał jakość jeszcze A tak się prezentuje kurwa przekomicznie śmiesznie Czas polać bo się ściemnia, sprawdzam rozkład linii nocnej Dziękóweczka ziomuś, już mi nie syp, bo telepie mocniej Chwiejnym krokiem odbijam kursem przez ciemne ulice Na uszach Masta Ace, nowojorskie tajemnice Wbijam się w czterdziestkę, ledwo już na oczy widzę Chlapnąłem se na końcu, ucinam małą drzemkę Je, je, je ten Masta daje pięknie Znowu chce mi się siuru, chyba za chwilę pęknę Dzisiaj za dużo browarów i tematów typu crawling Wrzucam nową taśmę w walkman firmy Panasonic Na dobranoc, na wyciąg wolne tracki Ghostface Tu jest najlepiej i nie ważne gdzie mieszkam I tak jak u Cuba to był całkiem dobry dzień Najebany w trzy dupy jak Snoop na Dre Day Grzebie kluczem w zamku człapiąc powoli nogami W chacie będzie teraz piec, tam już czeka Mała Mi Ona dopiero da mi Kolejny stracony dzień z życia poza kontrolą Ref. x2 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ To mój rap:
Częsty brak reakcji doprowadza do frustracji Piętno biurokracji doprowadza do wariacji Na chama nie załatwisz, bądź grzeczny może zyskasz Panie będą tak uprzejme na zajętych stanowiskach Wolno dopijając kawę w urzędowym czasie pracy Z łachy wydają oferty i do pracy rodacy Za sześć stów zapierdalasz, na opłaty ci nie starcza Nie dożyjesz 60 zmarszczysz się jak pomarańcza W ten sposób nic nie trafisz, ususzysz się jak śliwka A więc stoi cham małolat w ręku browar, w drugiej fifka Dzień za dniem taka rozrywka, monotonie musi zabić Życia spieprzonego nikt z młodych nie chce naprawić Ta, jeszcze nie dzisiaj, może jutro się rozejrzę Za legalną pracą, ewidencją i urzędem Za pieniądze zarobione się ubiorę i zdobędę Serce pięknej kobiety, jeszcze wszystko się odmieni A na razie w urojeniach pogrążeni, środek bagna To codzienna rzeczywistość polskiego nastolatka
To mój rap, to moja rzeczywistość To mój rap, to moja rzeczywistość Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko x2
Chwile, chwile, chwile, jedną małą chwile W dzisiejszych czasach praca stanowi przywilej Jadę w miasto, mijam światła, patrzę ma problemy typ Psy chcą udaremnić jego prace, mycie w furach szyb I odbiorą mu chleb, jego sposób na kasę Jadę w MPK, z nudów czytam cudzą prasę Wojny, bomba, coś o wąsach w uniformach Prawybory, strajki, rządowa platforma To normalka, jak to, że przy każdej większej krzyżówce Znajdziesz biedotę zbierającą drobne w puszkę Pomóż, daj na zupkę, nie trudno zauważyć Nikt nie wie jak siły, możliwości zrównoważyć Od zawsze tak było, nędza nigdy się nie skończy Trzeba przetrwać wszystko tak jak plakat przedwyborczy Ślad zostawię po sobie, daj mi bańkę więcej zrobię Chcesz wiedzieć co mi się marzy? Stworzenie nowych miejsc pracy Żeby nie nie musiał iść kraść, chłopak ciągle się narazić By utrzymać rodzinę, dziecku nie wytłumaczysz Dlaczego nie ma co do garnka włożyć, jarzysz? Jarzysz, jarzysz, kurwa jarzysz?
To mój rap, to moja rzeczywistość To mój rap, to moja rzeczywistość Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko x2
Monotematyczność tekstów, życie nie jest lajtowe Zmieni się najlepsze, coś innego ci opowiem Tylko pozornie wtórnie bo krzyk ciśnie się na usta Rozwój w prawidłową stronę, nowa rapowa produkcja Możliwość wypowiedzi, to przeważnie w głowie siedzi Życie daje po dupie, nie przestanę o tym ględzić Jak pętla na gardle bieda zaciska swe sidła Rytm jeżycki z tym wygrał i będzie trzymał dystans (Dystans) Podtrzymam tu na duchu każdego, który zbłądził Wyprowadzę cię bez mapy, życia przeciwnik nie godny Wszędzie szum niepokorny na to gówno odporny To codzienna normalka więc weź to wreszcie pojmij
To mój rap, to moja rzeczywistość To mój rap, to moja rzeczywistość Jakie życie taki rap, w nim zawarte jest wszystko Jestem z tych MC co pieprzą jak człowiekowi ciężko x2 ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------Życie kurewskie:
Raz raz tak tak tak cały czas tak kurewskie życie raz dwa tak tak ooo
Życie jest kurewskie patrz jak się porobiło tylko dobrze byś chciał żyć żeby tylko tak było mało tego nic nie idzie jakbyś sobie tego życzył, teraz ryczeć sie chce i wkurwiony wstajesz krzyczysz. Krzyczeć wszystkie brudne myśli zobacz skasuj; widzisz ogłupiony umysł poranioną duszę ratuj [ratuj]. Swoich bliskich nie katuj, kiedy brat na Twoich oczach upada - pomóż bratu! Ważne dłonie pomocne. O niej nie myśl jak o suce, pomyśl jak o siostrze, a ty nie wstydź się dziewczyno ciuchów drugiej kategorii bo czy warto się skurwić tylko po to by być modnym ??? Nie ma za co ćpać to nie sypia w porząsiach jak zawsze oddana dusza ??? On zepchnięty na margines nie cofnie sie przed niczym nie ??? on wie że jest już martwy za życia które nazwał kurewskim nie na żarty ja mam umysł otwarty to i tak błąd za błędem popełniam je kolejne chodź niektórzy widzą we mnie człowieka sukcesu, uosobienie marzeń życie kurewskie jeszcze nie jedno Ci pokaże dobry bieg zdarzeń zbyt wiele mocnych wrażeń Ty staczjąc się przy barze myslisz o nowej ofiarze chcesz zadasz ulge cierpieniom zadasz cierpienie innym bliskim, niewinnym co przez przypadek wyszło staneli na Twej drodze a Ty paląc wszystkie mosty nie chcesz skurwysynu żadnej dłoni pomocnej żegnasz beztroskie życie inaczej rezygnujesz z walki zbyt wielki to ciężar miałyś przyjąć go na barki z góry założyłeś zanim jesczez spróbowałeś, że sprawy nie podołasz, ile razy żałowaleś nie pamiętasz czy nie chcesz odpowiedzieć na kwestię sprawa Cię przerasta mówisz życie jest kurewskie [sprawa Cię przerasta mówisz życie jest kurewskie].
Oto to życie kurewskie które tak często przeklinasz, oto zycie kurewskie w którym tak często przeginasz, oto życie kurewskie życie kurewskie za to życie kurewskie miej do siebie pretensje. Oto to życie kurewskie które tak często przeklinasz, oto zycie kurewskie w którym tak często przeginasz, oto życie kurewskie życie kurewskie za to życie kurewskie miej do siebie pretensje.
Znaleźc plan na życie ilu z Was tak zakładało ile było przykładów na przegrane zycie mało [mało]? Przewazne ideały którym hołdu jest za młodu będą w rzeczywistości tak chujowo jest na ogół. Wiem wiem chuj kłopotów dupa z Tobą zerwała ha a najlepszy kumpel chciał zrobić z Ciebie wała. Ty gęba rozećpana wałęsasz się po projektach, brak kabony. Matka modli się o zmiany i kolejny raz wymięka widząc w opłakanym stanie swego syna znów upadek, to reakcja na zimno, tych codzienny zdarzeń świadek trochę trudów życia przeszło mimo to non - stop zdziwiony życie kurewskie zbiera swe owocne plony wiecznie niezadowolony frustracja, strach, niepewność, jedziesz po wszystkich skurwysynu masz czelnośc po co się unosisz, ochłoń, sprawe przemyśl wiem jesteś młody robisz błędy rozmumiemy ale po co te sceny że w tym życiu nic nie warto zrobic co kolwiek by się wybić ponad bagno, to wciąga coraz większe rzesze młodych wkurwiony kazdy jeden bo nie zaznał wygody a najdrobniejsza sprawa ulata do ra! ngi przeszkody. Macie wiele swobody korzystajcie z niej mądrze niedługo będzie dobrze lecz w działaniach Was poprze SLU to szcunek dla ulicy, naszych ludzi. Ludzie z ulicy, którzy muszą się natrudzić w odróżnieniu od nas żyją na dolnym pułapie na innym etapie ?? drapie znaja doskonale sprawę swego położenia. Ej pamiętaj małolat wiele możesz pozmieniać jedna rada od Rycha : Ciesz się z tego co masz, małe rzeczy dziś doceniaj w życiu masz malutki staż, nic mi nie mów więcej że to życie dobrze znasz wszystkie negatywy wymarz popraw błędy to sprawdzian! Nie możesz? Nie warto? Czy nie chcesz? Odradzam w ten spobób myśleć, taki stan to deprsja z pętlą na szyi chciałbyś zeskoczyć z krzesła. Po co tu presja, nie poddawaj się nigdy, chodź ?? widły, wybierz modlitwy ja stawiam na rozum zimną krew stop emocjom nawet jeśli jest kurewskie masz ode mnie dłoń pomocną.
Bo to życie kurewskie które tak często przeklinasz, bo to zycie kurewskie w którym tak często przeginasz oto życie kurewskie, życie kurewskie o to życie kurewskie miej do siebie pretensje!
Oto to życie kurewskie które tak często przeklinasz, oto zycie kurewskie w którym tak często przeginasz, oto życie kurewskie życie kurewskie za to życie kurewskie miej do siebie pretensje. Oto to życie kurewskie które tak często przeklinasz, oto zycie kurewskie w którym tak często przeginasz, oto życie kurewskie życie kurewskie za to życie kurewskie miej do siebie pretensje. ------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------ Szacunek Ludzi Ulicy:
To dla wszystkich naszych ludzi którym ten rap się nie nudzi czas się obudzić by wyjaśnić co trzeba dla chujowcyh rapu gleba trochę piachu i ich nie ma znów się odzywam gdy zachodzi potrzeba popowe popierdułki które emitują radia tak jak goni skurwiałe ode mnie dla nich pogarda nadal mamy farta nadal sprzyja nam karta w rękawie wciąż asy bo nie sprzedać się dla kasy i mnóstwo pracy to studia ulice nie bezpieczne Zycie znam je żadne odkrycie dzisiaj na bicie otwarcie nie skrycie opowiadam to przeżycie zapierdalasz za przeżycie idę słuchać zdarzeń nie nadążam by notować nadal jest hardkor kocham nienawidzę zobacz ja nie będę się hamować za cenę popularności zero populizmu raczej duży procent złości jesteśmy chamscy prości tak szczekają żałośni którzy nie dorośli nawet nam do piet chuje zazdrośni dużo miłości dla ludzi i tych miejsc w których zdarza się być i nie po to by mieć dziś mowie cześć każdemu kto zasłużył każdemu co nie stchórzył który dobrze mi wróżył podczas nie jednej burzy podał pomocną dłoń a nie celował mi w skroń wiec boze wszystkich nas chroń nawet jeśli rzadko proszę ja pp nadzieje niosę i dzisiaj dołożę do tego moje trzy grosze
Ref : Wiesz co się liczy? szacunek ludzi ulicy p do n kreska z tego zostajesz niczym Wesz co się liczy szacunek ludzi ulicy na was rap krzyczy to dla całej miejskiej dziczy Wiesz co się liczy szacunek ludzi ulicy Wiesz co się liczy wiesz wiesz co się liczy
Miastem rządzi mafia to do mnie nie trafia bo po drugiej stronie barykady ziomek będzie lepiej i ten co klepie biedę szybko znajdzie tu robotę jebać hołote która w z psami w komitywie na groźnie okiem łapie bo się na oglądał filmów ty beny blako z brązu szybko zrzucę cię z ringu dziś na dopingu nadmiar testosteronu prawdziwy rap dla ulic Az do samego zgonu dosłownie powtarzam się porażkami nie zrażam sukces artystyczny kurwa bez komentarza bo recenzje mi wystawi każdy fyrtel i podwórko każdy winkiel i tak w kolko Zycie kreci się jak winyl na trzydzieści trzy i pół obroty to wrzucimy
szacunek dla tych ludzi którzy musieli się trudzić żeby wyjść na powierzchne poczuć powietrze rześkie spokojny sen rodzinne Zycie bez cen i przyjaźnie bez ściem to sobie wszystko cen bron te korzenie bron się i wrogów cenie Poznań miasto dzielne to jedyne dla mnie miejsce pieprze groteske jak instytucje miejskie społeczeństwo co nie chce zmiany na lepsze wyrastają w konfidenctwie na nic was nie będzie stać umiecie tylko dać z dupy strzelić kurwa mac a tu trzeba Se ułożyć powolutku plan następny jak Leon pieprze ból RAP trzeba być dzielny
Ref: Wiesz co się liczy? szacunek ludzi ulicy p do n kreska z tego zostajesz niczym Wesz co się liczy szacunek ludzi ulicy na was rap krzyczy to dla całej miejskiej dziczy Wiesz co się liczy szacunek ludzi ulicy Wiesz co się liczy wiesz wiesz co się liczy
To miasto penerami wypełnione jest po brzegi Nawet słabe składy maja prawo się tu cenić W pewnym sensie mój styl życia to jest wciąż sam ten nie legal Bo ja wiem kto się tu sprzedał tytułował się kolega i za piwem tak to idzie chociaz twórczość nie na disach nie lubiono kiedyś Rysia tak jak w stanach Jada Chrisa a ty jeśli chcesz mnie skreślić w chuja walić mowie jeśli będę niczym skurwiel najgorszy jak Joe Chersi nawet bez ferajny tylko ja adrenalina nikt nie satrzyma furiata znowu zadyma z reszta bryza nas trzyma miasto które ma klimat plus styl i kasa kasa miasta zaprasza suki tez pierwsza klasa tak jak siostry Wiliams w deblu wciąż stanowię temat grom na tym jebanym osiedlu jedna gra zmieni świat na przestrzeni tych lat i to każdego z nas dziś jestem z tego rad tylko słowa prawdziwe bo frajer da fałszywe nie obraz tej kariery o bit przez jakąś krzywe styl miejski nie wieśniacki wiem ze jestem chamski na ulicy nie wyłapie za przysłowiowy damski nie kumasz mojej jazdy wiec się nadal z tego śmiej nie jestem słodziutki niczym rap i for tej hej uliczna sława która duma napawa pod charakter prawa krytyka od gamoni czas ich rozgonić niech wracają do zagród nasienie sierotom obciachu naszemu miastu chcesz znów mi mówić chamstwu tak nie można uwierz mi brachu wyśmiejemy tych leszczy to kto wróci honor naszemu miastu ?
Ref: Wiesz co się liczy? szacunek ludzi ulicy p do n kreska z tego zostajesz niczym Wiesz co się liczy szacunek ludzi ulicy dla was rap krzyczy to dla całej miejskiej dziczy Wiesz co się liczy szacunek ludzi ulicy Wiesz co się liczy wiesz wiesz co się liczy?
|